Barwna, pełna humoru i zabawnych sytuacji historia z okresu upadku monarchii austro-węgierskiej, widziana przez pryzmat przygód żołnierzy cesarsko-królewskiej armii. Kiedy I Wojna Światowa dobiega już końca, do małego garnizonu na węgierskiej prowincji przybywa nowy zastępca dowódcy, Austriak Franz von Nogay. Pewny siebie i pozbawiony skrupułów postanawia ze zgrai dekowników i maruderów uczynić prawdziwych żołnierzy. W garnizonie służy młody Polak obdarzony niezwykłym sprytem. Z grupą kolegów planuje rychłe opuszczenie wojska. Sygnałem do zbiorowej dezercji jest pożar kancelarii i kartoteki kompanii. Piątka dezerterów podróżuje pociągiem, posługując się fałszywymi rozkazami wyjazdów, spędza wesoły wieczór w Budapeszcie, snuje po dworcach, w końcu zamierza udać się do Wiednia. Niestety w okolicy pojawia się ścigający żołnierzy wachmistrz żandarmerii. W rodzimym garnizonie odbywa się sąd nad dezerterami. Oskarżycielem jest von Nogay i domaga się dla złapanych kary śmierci, gdy nagle do dowództwa dociera wiadomość o abdykacji cesarza. Wojsko z entuzjazmem opuszcza koszary. Na Polaka przed bramą czeka piękna Mitzi.
Grzegorz Purowski urodził się w 1945 roku, jego matka - anonimowa więźniarka zmarła przy połogu. Dzieckiem zaopiekowali się czterej mężczyźni. Z braku metryki nadali mu nazwisko Purowski, od skrótu PUR - Państwowy Urząd Repatriacyjny. Trosce swych ojców chrzestnych zawdzięcza on, że zdobył wyższe wykształcenie i pozycję . . . Jest rok 1985. Grzegorz Purowski jest dyrektorem PGR, jest człowiekiem nieco despotycznym, ale i szlachetnym. Zostaje on z synem Lutkiem, żona bowiem wyjechała do Kanady. Dwaj ojcowie chrzestni, Strzykalski i Blicharski, pracują razem z nim, trzeci - Chaładaj, został właśnie ambasadorem i chciałby zabrać ze sobą Grzegorza, lecz ten odmawia. Grzegorz ma kłopoty z synem, który chce wyjechać do Kanady. Ma już wizę i dolary, które otrzymał od matki na podróż. Grzegorz zrywa kontrakt zawarty bez jego wiedzy z francuską firmą polonijną. Wszyscy się odwracają od niego. Musi on zapłacić ogromną sumę za zerwanie kontraktu, opuścić służbowe mieszkanie. I wtedy Lutek ...
Komentarze
Prześlij komentarz